W ramach cyklu „Druga strona obiektywu” rozmawiamy z Marcinem Jamkowskim, dziennikarzem, podróżnikiem, fotografem i filmowcem, rejestrującym obrazy podczas...
15 stycznia firma Sony zaprezentowała bezlusterkowy Sony A6400, który docelowo zastąpi model A6300. W Foto-Kurierze 6/16 opublikowaliśmy test modelu A6300, tak więc w tej...
Kąt widzenia od 62° do 107°, bardzo dobra rozdzielczość, znikome dystorsja i aberracja, małe winietowanie jak na tak duży otwór względny, to tylko niektóre...
7 marca 2019, w prawie 3 lata po premierze Ricoha GR II (18.06.2016), odbyła się polska premiera modelu GR III, kompaktu wyposażonego w matrycę APS-C, nowy procesor...
Firma Fotoland s.c., której współwłaścicielem jest Paweł Halama to firma z fotograficznymi tradycjami sięgająca swoimi korzeniami XX wieku. Zlokalizowana jest przy ul....
W tym numerze przedstawiamy wyniki kolejnej edycji konkursu organizowanego przez KAF. Tym razem jego tematem był „Portret z dłońmi”. Jury konkursu spośród...
Co wspólnego ma Stadion Narodowy, Most Świętokrzyski, Pałac Kultury i Nauki oraz Zamek Królewski na Wawelu? Z punktu widzenia fotografów te obiekty łączą dwie ważne cechy:...
Marcin Jamkowski - fotografia bez granic
W ramach cyklu „Druga strona obiektywu” rozmawiamy z Marcinem Jamkowskim, dziennikarzem, podróżnikiem, fotografem i filmowcem, rejestrującym obrazy podczas eskploracji różnych zakątków Ziemi.
Foto-Kurier: Od wielu lat eksplorujesz naszą planetę zarówno na powierzchni jak i pod nią. Jesteś autorem wielu reportaży z wypraw wspinaczkowych i nurkowych. Współpracowałeś z wieloma wydawnictwami polskimi i zagranicznymi. Jak to się stało, że absolwent wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego zajął się fotografią. Od czego zaczęła się twoja przygoda z fotografią?
Marcin Jamkowski: Oczywiście mam na ten temat kombatancką anegdotę! W podstawówce, a więc bardzo dawno temu, kiedy na świecie były jeszcze dinozaury, byłem naczelnym gazetki szkolnej o zacięciu sportowym. Któregoś dnia wymyśliłem sobie, że zrobię fotoreportaż z meczu piłki nożnej, który rozgrywany był u mnie na warszawskiej Woli. Tata pożyczył mi swoją pryzmatyczną Minoltę, krótko wytłumaczył co i jak, a ja poszedłem i zacząłem walczyć ze zdjęciami. Nie wiedziałem wtedy o żadnym Capie i jego teorii, że trzeba być jak najbliżej akcji, ani o tym jak budować fotoreportaż, ale intuicyjnie pchałem się tak blisko linii bocznej boiska, że aż sędzia mnie raz odgwizdał. Opłaciło się, bo zdjęcia wyszły bardzo fajnie, a ja nabrałem przekonania, że fotografia jest kapitalnym medium do opowiadania historii. Najciekawsze były dla mnie historie z podróży, więc aparat zabierałem ze sobą na wszystkie wyjazdy – był ze mną w Tatrach, na Krymie, w Maroko i w Londynie. Podczas studiów zacząłem się wspinać i nurkować i zacząłem fotografować te mojej nowe pasje, a fotografie publikować w magazynach wspinaczkowych i podróżniczych. Po studiach pracowałem dwa lata na uniwerku jako asystent nad doktoratem (oddziaływanie światła z różnobarwnych laserów z materią) ale ciągle z laboratorium ciągnęło mnie w teren. Kiedy więc „Gazeta Wyborcza” w 1995 otwierała dział nauki szukali fizyków, chemików, medyków z angielskim i pasją do opowiadania historii w jednej chwili podjąłem decyzję, zostawiłem moje lasery i cząsteczki i zostałem pełną gębą dziennikarzem.
Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024